82 poziom zaufania. Witam serdecznie! W przypadku poronienia po 8 tygodniu ciąży płód jest samodzielny i zwykle wydalany jest jako pierwszy, przed łożyskiem, które pozostaje w macicy nieco dłużej. W praktyce bardzo rzadko dochodzi do całkowitego wydalenia łożyska, dlatego niezbędne jest wykonanie zabiegu łyżeczkowania. Konieczne jest jednak dopełnienie formalności. W przypadku poronienia (do 22. tygodnia ciąży) lub tzw. martwego urodzenia (po 22. tygodniu ciąży) szpital wystawia Kartę martwego urodzenia. Ten dokument należy dostarczyć do Urzędu Stanu Cywilnego, który następnie wystawia akt urodzenia z adnotacją, że dziecko urodziło się martwe. 82 poziom zaufania. Witam serdecznie. Nie można odpowiedzieć na takie pytanie gdyż są ta dwa różne badanie i nie znam wskazań. Warto zaznaczyć iż w trakcie histeroskopii można wykonać abrazję czyli łyżeczkowanie. Dr n. med. Bogdan Ostrowski Ginekolog , Boguchwała. 84 poziom zaufania. W badaniu histeroscopowym można bardziej 77 poziom zaufania. Witam serdecznie. Krwawienie i ból po zabiegu mogą utrzymywać się dość długo po zabiegu. Zwykle jednak z czasem ustępują i stają się mniejsze. W tej sytuacji polecam wizytę u ginekologa. Lek. Beata Sterlińska-Tulimowska Ginekolog , Warszawa. 79 poziom zaufania. Proponuję: konsultacj ginekologicznną w szpitalu Badanie materiału z poronienia. Jeśli przebyłaś poronienie i chcesz sprawdzić, czy doszło do niego z powodu zaburzeń genetycznych i/lub ustalić płeć swojego dziecka, wykonaj test DNA w tym kierunku. Na podstawie wyniku testu możliwe jest m.in. ustalenie ryzyka powtórzenia się danej nieprawidłowości w kolejnej ciąży, określenie Konieczne jest dostarczenie przez pracownicę zaświadczenia potwierdzającego datę poronienia, na przykład zaświadczenie lekarskie ZUS ZLA. W dniu poronienia kobieta była jeszcze w ciąży, stąd uznawany jest kolejny dzień po poronieniu. Jeżeli na skutek tego znalazła się w szpitalu, dotyczy jej zasiłek w wysokości 70% podstawy wymiaru. 6lgSW. Poroniłam w 7 tyg. ciąży. Chodzę do ginekologa ale chciałam poznać Pani zdanie. Mam powiększony/poszerzony kanał maciczny i beta HCG wskazuje 315mIU/ml, ale pęcherzyka nie widać. Można też wykluczyć ciążę pozamaciczną. Nie mam złych objawów typu gorączka wymioty itp, ale mój ginekolog mówi mi, żebym poszła na zabieg łyżeczkowania... Ja chciałabym tego uniknąć... Czy nie ureguluje się to jakoś samo? Jakie są konsekwencje tego, że nie pójdę na łyżeczkowanie? Czy będę mogła jeszcze mieć dzieci? Trudno jest mi udzielać Pani jakichkolwiek porad. Nie napisała Pani, kiedy Pani poroniła i kiedy było oznaczane beta HCG, czy stężenie tego hormonu rośnie, czy zmniejsza się. Co to znaczy, że kanał jest poszerzony, czy możliwa jest ciąża szyjkowa, czy poronienie szyjkowe, a może poszerzenie jest w granicach normy. Jeśli jest to ciąża szyjkowa, to grozi Pani poważny krwotok. Jeśli poronienie nie było całkowite, to nie wykonanie zabiegu i opróżnienie macicy zagraża krwotokiem, zakażeniem, może też rozwinąć się zaśniad. Radzę więc posłuchać swojego lekarza prowadzącego. Nic, co Pani napisała nie wskazuje na to, że nie będzie mogła Pani w przyszłości mieć dzieci. Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza. Inne porady tego eksperta Mam 26 lat, od 4 lat borykam się z plamieniami śródcyklicznymi. Zaczęło się po trzech latach przyjmowania doustnej antykoncepcji hormonalnej- Logest. Zakładając, że te tabletki przestały utrzymywać mi cykl, przez kolejne 2 lata zmieniałam tabletki (były to Novynette, Midiana, Jeaninne, Yaz). Po tym czasie, gdy nic się nie poprawiło, postanowiliśmy z partnerem, że czas zrezygnować z tej metody antykoncepcji. Był to sierpień 2012 roku. Miałam wówczas dwa normalne cykle, 26-dniowe, tak jak przed rozpoczęciem brania antykoncepcji hormonalnej. Potem plamienia pojawiły się na nowo. Na początku przed miesiączką i po niej. Potem jednak nie wiedziałam, kiedy zaczyna się i kończy mój cykl, potrafiłam kilka dni plamić, przestawać na 2-3 dni, znów krwawić 2 dni, i tak w kółko. Teraz plamienia znów występują głównie na 7-10 dni przed miesiączką, potem 5-6 dni miesiączkuję i 3-4 dni plamię. Do tej pory miałam zrobioną kilkakrotnie cytologie (zawsze grupa II), wszelkie hormonalne badania. Wszystkie wyniki mam w normie. Jedyne wahania to między 2. a 4. dniem cyklu stosunek LH:FSH wynosił 0,7. Jednak 10. dnia cyklu wynosił już 0,93. Progesteron w 22. dniu cyklu był minimalnie powyżej normy, ale podobno to dobrze. Estradiol w 2. dniu cyklu 39, w 10. - 55, w 170. Podobno to nieco za mały przyrost, ale za każdym razem estradiol mieścił się w normach lab. TSH nieco za wysokie (4,13 - norma do 5) biorąc pod uwagę fakt, że staramy się o dziecko od września 2013 roku. Przyjmuję więc Euthyrox w dawce 37,5. Nie powtarzałam jeszcze badania TSH. Wyniki badania krzepliwości krwi plasują się w samym środku normy. Hematolog ani neurolog nie widzą wskazań do specjalistycznych badań (np. rezonansu przydawki). W kwietniu 2014 miałam histeroskopię. Badanie histopatologiczne nie wykazało żadnych zmian (jedynie endometrium w fazie wzrostu). Jednak podczas histeroskopii zauważono, że ujścia jajowodów są nabrzmiałe od krwi, wystarczyło dotknąć ich kamerką, by polała się krew. Zrobiłam więc badania na obecność chlamydii, ureaplasma i mycoplasma- wszystkie wyszły ujemne. W kwietniu i maju tego roku brałam Cyclo-Progynovę (HTZ) na ustabilizowanie krwawień. Było jeszcze gorzej. NIE krwawiłam w kwietniu przez 5 dni (do histeroskopii), w maju przez 8 dni (obecnie mam okres). Miesiączki mam bezbolesne. Jedynie pierwszego dnia czasem pobolewa mnie jajnik, albo lekko podbrzusze. Plamienia są jednak coraz intensywniejsze i coraz dłuższe. Często pojawiają się czerwone krwawienia, czasem ze skrzepami. Podczas cytologii w maju zaczęła intensywnie krwawić szyjka macicy (poprzednią cytologię miałam w lutym - II grupa), jakby po kontakcie z narzędziem do pobierania próbki. Wymazy z kanału szyjki też oczywiście bez zmian (jedynie bakterie typowe dla flory pochwy, czyli lactobacillus - średnio liczne). Lekarze twierdzą, że skoro wyniki są w normie, nie ma sensu kłaść mnie do szpitala na dodatkowe badania. Uważają, że- ze względu na to krwawienie kontaktowe z szyjki- najlepiej będzie wyczyścić jamę macicy i kanał szyjki i zrobić kolposkopię. Przyznam, że trochę się boję. Proponowane metody są dość inwazyjne, a ja planuję potomstwo. Do tego skoro badanie endometrium po histeroskopii nie wykazało zmian, mam wrażenie, że z endometrium wszystko jest dobrze i nie ma sensu robić tego badania. Niepokoją mnie te ujścia jajowodów, które krwawiły po dotknięciu. Czy jest możliwość, że to one krwawią, a nie endometrium? Z jakiego powodu? Czy jednak czyszczenie jest zdecydowanie wskazane? Jeśli tak to dlaczego? A może poleca pani jeszcze jakieś badania? Dodam, że w przyszłym tygodniu planuję zrobienie markerów nowotworowych. Częstą przyczyną krwawienia przy dotyku jest stan zapalny. Długie krwawienia, niepoddające się leczeniu, bez zdiagnozowanej przyczyny są wskazaniem do badania histopatologicznego. Można zrobić łyżeczkowanie jamy macicy, ale można także wykonać biopsję. O zakresie zabiegu decyduje lekarz prowadzący. Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza. Inne porady tego eksperta Wielki TEST kobiecej płodności! Sprawdź swoją płodność i otrzymaj spersonalizowane wskazówki Wielki Quiz o plemnikach! 80% odpowiada źle - sprawdzisz się? 🎁 Prezent - 40% rabatu na badanie nasienia ODBIERZ TERAZ lub po quizie. Postów: 1834 2029 Strasznie bałam się zabiegu czyszczenia macicy, po tym, jak dowiedziałam się, że serduszko nie bije . Zakładam ten wątek, po to, by te dziewczyny, które boją się zabiegu mogły się dowiedzieć jak on wygląda i czego się spodziewać. Dziewczyny - opisujcie jak wyglądał Wasz zabieg łyżeczkowania. (6tc) [*] (8tc.) [*] ___________________ - 2 kreseczki po raz trzeci - Nasze Największe Szczęście - Amelka ,,Jeśli wiara czyni cuda, trzeba wierzyć, że się uda ..." Postów: 990 1194 Postów: 5448 4180 Cóż, no u mnie to było tak: W niedzielę po południu usłyszałam, że serduszko przestało bić. Kazali rano następnego dnia zgłosić się na oddział, wzięli krew na badania, krótki wywiad z anestezjologiem, było coś między a jak zawołali mnie do gabinetu, kazali położyć się na fotelu, dali strzykawe, myślałam, że dają coś najpierw żeby jakieś rozwarcie się pokazało czy coś (bo dwa tygodnie już plamiłam/krwawiłam delikatnie a z szyjką podobno wszystko ok), Obudziłam się na łóżku w sali i zastanawiałam się jak się tam znalazłam, akurat mama zaraz do mnie zadzwoniła i mówie, ź to chyba jeszcze nie, a przyszła pielęgniarka i mówi, że już po. Zabieg miałam to był początek 10tc wg OM a skończone 8tc wg usg, dostałam pierwszą miesiączkę, była raczej normalna jak zawsze. Fizycznie czuje się dobrze, psychicznie - na samym początku troche mi ciężko było, ale z każdym dniem jest lepiej a i lekarz na kontroli powiedział, że wszystko dobrze na usg i on nie widzi nic przeciwko żeby starać się po następnej miesiączce. Mam z pierwszej raczej bezproblemowej ciąży śliczną, niemal 5-letnią rozbrykaną córcię, a teraz - no cóż...Badań żadnych nie robiłam (w celu poszukiwań winowajcy), zamierzam tylko jakieś podstawowe hormony - jestem Izabela, 55cm i 4450g Córcia Aleksandra - 57cm i 4250g Aniołek 10 tc (*) Aniołek 9tc (*) Aniołek 5tc (*) Aniołek 10 tc (*) Postów: 1834 2029 Fajnie, że zauważyłyście ten wątek i piszecie jak było u Was . No to ja też napiszę - rutynowa wizyta na kase chorych u lekarza prowadzącego (chodziłam do dwóch - prywatnie i na nfz). Miało być wszystko dobrze.. a usłyszałam, że nie ma tętna.. Lekarka chciała mnie od razu wziąć na zabieg. Ale tak jak pisałam, bałam się strasznie, więc podziękowałam serdecznie. Nie łudziłam się już raczej, żyłam po prostu nadzieją, że sama się oczyszczę. Chciałam to jeszcze skonsultować z lekarzem prywatnie. Wizytę miałam - niestety diagnoza potwierdziła się. Dostałam tabletkę dopochwowo na rozszerzenie szyjki macicy (lekarka sama się dziwiła, jak oni mnie tam chcieli czyścić, skoro szyjka tak trzyma ). Po ok. 3 godz zaczęłam krwawić. Wizyta była wieczorem, także miałam nieciekawą noc. Co prawda brzuch nie bolał, ale miałam nieciekawe widoki.. no i to ciągłe wstawanie . - badanie CRP (żeby sprawdzić czy nie ma zakażenia), grupa krwi i aktualne wyniki do dostarczenia. Wieczorem kolejna dawka tabletki dopochwowej u lekarza. Wizyta o 20:00, o 23:00 miałam już dość. Niesamowity ból.. pomęczyłam się godzinę i było po wszystkim . - zabieg usunięcia resztek płodu z macicy. Bałam się niesamowicie, nigdy nie byłam usypiana.. dosłownie płakałam w poczekalni. Później okazało się, że strach był niepotrzebny.. najpierw wywiad z lekarzem, później dostałam jednorazową koszulkę i poszłam na salę zabiegową. Wywiad z anestezjologiem, kilka dowcipów pielęgniarki na rozładowanie atmosfery i leżałam na stole.. Założyli mi wenflon, podłączyli to o trzeba i tylko pamiętam jak szybko biło mi serce Dostałam maskę z tlenem i usłyszałam komunikat, że zaraz zasnę. No i później obudziłam się po wszystkim . Lekarka się śmiała, że kazały mi liczyć, ale ja już odpłynęłam . Także na prawdę nie ma się czego bać A uwierzcie, że ja panikowałam niesamowicie.. (6tc) [*] (8tc.) [*] ___________________ - 2 kreseczki po raz trzeci - Nasze Największe Szczęście - Amelka ,,Jeśli wiara czyni cuda, trzeba wierzyć, że się uda ..." Postów: 990 1194 Postów: 728 292 hej u mnie super wszystko choc panicznie sie bałam, po Cp wstret do lekarzy mam ale była przy mnie moja ginek wiec sie nie bałam bo w ost chwili trafiłam do niej na kontrole ,dali znieczulenie pozniej sie obudziłam choc duzo zalezy na kogo sie trafi laparotomia 2013,tarczyca,starania dowiaduje się o ciąży Postów: 1834 2029 chomiczka - ja też chciałam, żeby wszystko oczyściło się samo.. do ostatnich chwil żyłam taką nadzieją. Ale nastraszyli mnie, że może dojść do zakażenia i mogę mieć po macicy w najgorszym przypadku.. a przecież wiadomo, że chcę mieć kiedyś dzieci.. więc oddałam się w ręce lekarki. Chomiczka wy znacie przyczynę poronień? Jesteś po jakiś badaniach? wiola0912 - znam ten komfort, gdy lekarz prowadzący jest obecny podczas łyżeczkowania.. mi robiła zabieg właśnie moja ginekolog. (6tc) [*] (8tc.) [*] ___________________ - 2 kreseczki po raz trzeci - Nasze Największe Szczęście - Amelka ,,Jeśli wiara czyni cuda, trzeba wierzyć, że się uda ..." Postów: 990 1194 Postów: 6 0 To teraz ja... 3 sierpnia dowiedzieliśmy się że serduszko przestało bić w 8 tygodniu 5 sierpnia ze skierowaniem zgłosiliśmy się do szpitala. Położono mnie na sali z kobietami chorymi ginekologicznie, a nie z ciężarnymi żeby mi nie było przykro (jestem za to wdzięczna pielęgniarkom). Mąż mógł być ze mną cały dzień, nikt go nie wyganiał. O 13 poproszono mnie do gabinetu zabiegowego. Położyłam się na fotelu, przypięto mi nogi. W żyłę dostałam znieczulenie i sekundę później zakręciło mi się w głowie i już spałam. Obudziłam się po chwili, pielęgniarka powiedziała że już po wszystkim, zawieźli mnie z powrotem na salę do męża. Powiedział że nie było mnie tylko 10 prawie nie bolał, bolał mniej niż na okres. Krwawiłam też mało. Wieczorem dostałam antybiotyk, rano też i w południe wyszłam do domu. Dostałam Kartę martwego urodzenia i mogliśmy zarejestrować malutką w USC. Krwawiłam jakiś tydzień. Teraz, 21 września, dostałam pierwszą miesiączkę po zabiegu. Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 września 2015, 15:07 Julcia - 8tc - [*] Zuzia - TP Ja dostałam tabletki poronne ponieważ martwy płód nosiłam już 4 tygodnie i jakoś nie zanosiło się aby organizm miał sam się oczyścić. Bardzo niemiło wspominam ten dzień. Mieszkam w Holandii. Dobrze, że był ze mną mój mąż. Rano wzięłam trzecią i ost tabletkę. Poroniłam w domu. Jakieś 3 godz później pojechałam na zabieg. Weszłam na salę a tam jakiś stary facet, który przeprowadzał czyszczenie i młoda kobieta, która mu pomagała. Ja płakałam, byłam w szoku. On nic.... Słowem się do mnie nie odezwał! Po prostu wyciągnął te swoje narzędzia jak gdyby nigdy nic, jego asystentka dała mi ... hmm.. no własnie ... co mi dała ? To nawet nie było znieczulenie miejscowe. Wiem, że zakręciło mi się po tym w głowie a ból jaki przeszłam przy czyszczeniu jest nie do opisania ! To było okropne ! Nie wiem czemu mnie po prostu nie uśpiono na czas zabiegu i nie życzę takiego bólu nikomu. Poród przy tym to pestka. Godzinę później byłam w drodze do domu. Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 października 2015, 10:10 Postów: 2099 1543 Jestem świeżo po czuję się wspaniale. Dostałam juz po zabiegu w kroplówce leki przeciwbólowe. Znieczulenie ogólne - fajny odjazd-błogie zasypianie, mocny sen. Jak mnie wybudzili to pytam kiedy zabieg a dr na to ze juz po. Cieszę się ze wybrałam znieczulenie ogólne oszczedzilam sobie bólu związanego z ostrzykiwaniem szyjki. Teraz wiem ze mój strach przed zabiegiem miał wielkie oczy. Mam nadzieję ze wszystko sie ładnie wygoi i nie będzie powiklań. Witam. U mnie gdy zauwazono ze serduszko nie bije na poczatek byly obserwacje przez kilku lekarzy. Pozniej podjeto decyzje ze beda wkladac mi tabletki dopochwowo. Meczylam sie przez 5 dni. Pozniej stwierdzili ze i tak zabieg trzeba zrobic. Balam sie ale i tak nie myslalam o tym tylko czulam bol dlaczego to wlasnie mnie spotkalo. Pozniej zabieg. Uspili mnie. Od podlaczenia kroplowki pamietam moze 5 sekund? Pozniej mnie wybudzili nic mnie nie bolalo ale z pol godziny wylam jak male dziecko i nawet mama nie mogla mnie uspokoic. Krwawic w ogole nie krwawilam po zabiegu. Pozniej 2 miesiace odczekalismy i zaczelismy starania. Niestety od zabiegu minal rok a ja nadal w ciazy nie jestem... Plamiłam od 5tc (polip), ale z początkiem 11tc plamienie się zwiększyło. Po nieprzespanej nocy i bieganiu do wc zadzwoniłam skoro świt do gina, ale mógł mnie przyjąć dopiero po południu, więc zalecił wyjazd do szpitala. W drodze do szpitala zaczęły się skurcze, jak na okres, ale także zaczęły wylatywać skrzepy. Na usg okazało się, że serce nie bije, a wielkość dziecka odpowiada 8tc (powinno być 11tc). Lekarz dał mi skierowanie do szpitala na zabieg, ale byłam w takim szoku, że tam nie zostałam, wróciłam do domu, skonsultowałam się telefonicznie z ginem, który doradził jednak położyć się do szpitala, w międzyczasie skurcze w domu rozkręciły się na maksa, nie miałam siły ustać, tylko siedziałam na kibelku i wymiotowałam jednocześnie. Wreszcie pojechałam do szpitala, po drodze ból się zmniejszył, przyjęli mnie na oddział. Pobrali krew, drugi lekarz potwierdził na usg martwą ciążę. Wieczorem zawołali mnie na zabieg, wsiadłam na fotel, dostałam zastrzyk i odpłynęłam. Na salę wróciłam po 10 minutach, wiem, bo powiedziała mi dziewczyna, co ze mną leżała. Brzuch bolał, dalej ze mnie dużo leciało. Dostałam antybiotyk, a następnego dnia rano wypuścili mnie do domu. Od zabiegu minęły 4 dni, dalej krwawię, ale z każdym dniem mniej. Dalej boli mnie brzuch, ale nie cały czas. Ból podobny do zwijającej się macicy po porodzie. Nie dostałam świadectwa martwego urodzenia, ale chyba nie żałuję, bo chcę o tym przykrym fakcie zapomnieć, jeśli miałabym zlecać badania genetyczne, czy był chłopiec czy dziewczynka, jeśli miałabym iść do USC i rejestrować martwe dziecko, jeśli miałabym robić pogrzeb.... wpadłabym w depresję. Na tę chwilę tłumaczę sobie poronienie naukowo, działanie natury. Nie myślcie, że jestem bezduszna, ale nie chcę myśleć o 8 tygodniowym płodzie, jak o zmarłej osobie. To by mnie dobiło. zokeia lubi tę wiadomość Postów: 273 60 Kochana nie oceniam cie i podchodzę tak do tego jak ty... Jakbym miała mieć grób... Chyba umarlabym z rozpaczy... Ja poroniłam w 10 tyg a płód był 6 tyg bo się rozkladal.. Więc ja tłumacze że został we mnie... Poroniłam e szpitalu... po bólach niewiarygodnych i wymiotach jak ty....Potem zabieg i na drugi dzień do domu bez antybiotyku... Całuję Cie trzymaj się dzielnie... Elaria lubi tę wiadomość 6 tydz. 10 tydz. leczenia (naprotechnologia) Postów: 500 539 Od ponad roku regularnie zaglądam do różnych wątków na tym forum... Różnych bo najpierw o ciąży, później o przedwczesnym porodzie, następnie o stracie dzieciątka, znów o ciąży a teraz o poronieniu... Straciłam już dwoje swoich wymarzonych, wymodlonych dzieci. Pierwszego synka urodziłam w 26tc. Za wcześnie, o wiele za wcześnie. Mateuszek żył 42 godziny. Mimo, że jak na 26tc był całkiem duży (ważył 1,050) to był skrajnym wcześniakiem i nie udało się Go uratować O następną dzidzię zaczęliśmy się starać po 5 miesiącach. Po 4 nieudanych próbach moje cykle zaczął monitorować lekarz i po kolejnych 3 pod jego obserwacją, w końcu się udało:) Nie mogłam uwierzyć, że równo rok po stracie Mateuszka, w lutym znów zobaczyłam wymarzone dwie kreseczki. Co prawda ta druga bardzo blada ale w ciągu 3 dni widziałam ją na 6 różnych testach! Szybka wizyta u lekarza i cotygodniowe kontrole. Po pierwszym porodzie mój gin postanowił na mnie chuchać i dmuchać. Niestety okazało się, że dzidzia przestała się rozwijać w 6tc (wg usg). w 9tc miałam zabieg... Nie mogę powiedzieć, że było to przyjemne ale dzięki opiece jaką zostałam otoczona w szpitalu na pewno było mi łatwiej przez to przejść. Cały czas był ze mną narzeczony, pielęgniarki obchodziły się ze mną jak z jajkiem a mój lekarz odwiedzał mnie co chwilę na sali w której leżałam. Pozostałe 3 kobiety dopytywały czy znam się z nim prywatnie bo one leżą i ani razu ich lekarz do nich nie zajrzał. Na oddział zostałam przyjęta o 7:30, o 8:00 podano mi dwie tabletki dopochwowo na wywołanie poronienia. O 13:15 zabrano mnie do gabinetu zabiegowego gdzie dostałam "głupiego jasia". Niestety czułam wszystko... Ból okropny, zarówno fizyczny jak i psychiczny... Podczas zabiegu było troszkę komplikacji. Okazało się, że mam tyłozgięcie szyjki macicy i przez to zabieg był dużo trudniejszy niż się spodziewali. Miał trwać 5 minut a trwał 40... Po zabiegu nakaz leżenia 3 godziny, recepta na antybiotyki i zwolnienie z pracy. A o 18:00 byłam już w domu. Idąc na zabieg byłam do niego chyba dobrze przygotowana. Przeczytałam wszystko na temat poronienia co było dostępne w internecie:) Doskonale wiedziałam o wszystkich procedurach, o swoich prawach do pochówku, zasiłku pogrzebowego, o urlopie macierzyńskim. Wiedziałam, że personel szpitala powinien mnie o tym sam poinformować a jednak głęboko w sercu miałam nadzieję, że nikt nie poruszy tego tematu... Gdyby mnie spytano w szpitalu czy chcę pochować dziecko to pewnie bym powiedziała, że tak... Gdybym odmówiła, czułabym się jak wyrodna matka. A ja po prostu pochowałam już jedno dziecko, nie chciałam przechodzić tego ponownie... Dziś mija 3 tydzień od zabiegu. Czuję się dobrze, czasem boli brzuch gdy się zapomnę i coś cięższego podniosę. We wtorek wizyta u ginekologa i oczekiwanie na @. Lekarz zalecił mi przez pierwszy miesiąc nie współżyć, przez drugi uważać a na trzeci zacząć starania. Ale ja wiem, że nie wytrzymam. Dlatego z niecierpliwością czekam na @ i zaraz po zaczynamy kolejna walkę o nasze małe wielkie marzenie. Mam nadzieję przenieść się niedługo na kolejny, dużo przyjemniejszy wątek tego forum:) Kochać Cię było łatwo, zapomnieć niemożliwe... Mateuszek 26tc [*] Maleństwo 6/9tc [*] Michaś moja miłość Dorola, strasznie cię życie doświadczyło. Musi być tylko lepiej teraz. Trzymam kciuki! Dziewczyny w piątek miałam zabieg po obumarłej ciąży niestety już drugi. Pierwszy raz zabieg był robiony w 10 tygodniu dziecko obumarło w 6, tym razem zabieg w 9 dziecko obumarło w 5. Rano zjawiłam się w szpitalu, dostałam leki poronne, ból niesamowity, za pierwszym razem wymiotowałam tym razem tylko zwijałam się z bólu, miałam kroplówkę więc siedziałam na łóżku z nogami spuszczonymi w dół i ściskałam co chwilę ten kij od kroplówki gdy przychodził potworny skurcz dosłownie co minutę a cały skurcz trwał chyba nawet i tą minutę co przechodził to znów przychodził. Z racji tego że na patlogi mają dzwonki wyłączone to musiałam z tym kijem podreptać do pielegniarek po coś przeciwbólowego to jeszcze opieprz dostałam że tu przyszłam a miałam dzwonić- po czym jak powiedziałam że to przecież niedziała no to faktycznie. Jak usiadłam u nich na kozetce to odjechałam z tego bólu, wezwali lekarza i podali lek. Odsknęłam się i ból dalej utrzymywał się jeszcze z pól godziny. Leciało ze mnie jak z kranu woda, łacznie ze skrzepami, po zabiegu dalej to samo. W sobote lekkie krawienie, niedziela to samo. Dziś tj poniedziałek w nocy bolał mnie brzuch jakby miesiączkowy i cały dzień się utrzymuje, czasem jakiś skurcz do tego masakra- nawet apap nie pomógl. Ale najgorsze że strasznie mnie od wczoraj kręgosłup boli odcinek lędźwiowy...czy to normalne ? Was też tak boli? co robić- nie przypominam sobie żebym po pierwszym łyżeczkowaniu tak miała. Gorączki nie mam Niisiia, ja miałam taki tępy, a miejscami kłujący ból przez około 4 dni. Postów: 663 355 Hej dziewczynki, jestem dwa dni po łyżeczce. Jakie miałyście bóle? Dziś cały dzień byłam na nogach, czułam się dobrze, lekkie plamienie tylko. Po obiedzie, jak zaczęłam troszkę prasować, złapały mnie skurcze - kilkusekundowy ból, przerwa, znowu ból - jak na początku okresu. Dalej lekkie plamienie. Bolało dość mocno, ale ostatecznie do wytrzymania. Wzięłam dwa nurofeny i położyłam się na dwie godziny. Teraz już nic nie boli. Nie wiem czy się przeforsowałam, czy normalne są takie bóle? Gorączki nie mam, nie leje się ze mnie. Może powinnam się bardziej oszczędzać? A może trzeba jechać do szpitala jak tak proszę. [*] 8 tydzień - wymarzony skarb oddalił się w czasie:( Postów: 5448 4180 Opolanka - przy pierwszym jak i przy drugim zabiegu pierwsze 2 dni to delikatne plamienia miałam, a potem wyglądało jak normalna @, czyli jakieś 7 dni krwawienia o większej obfitości na początku a później coraz mniej i przez pierwsze 2-3 dni typowe bóle okresowe i zjedzone po 4-6 apapów na dzień. - jestem Izabela, 55cm i 4450g Córcia Aleksandra - 57cm i 4250g Aniołek 10 tc (*) Aniołek 9tc (*) Aniołek 5tc (*) Aniołek 10 tc (*) Zainteresują Cię również: Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety. Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu. Dowiedz się więcej. PRZEJDŹ DO STRONY Postów: 918 463 Kiedy najlepiej iść do ginekologa na kontrolę po poronieniu z łyżeczkowaniem? Miałam zabuieg 20 listopada, jutro idę odebrać wynik histopatologiczny, a do ginekologa zarejestrowałam się na 16 grudnia. To będzie 27 dzień cyklu po zabiegu. Czy to nie za późno? Nie lepiej zaczekać na miesiączkę i iść już po niej, tak mniej więcej w połowie cyklu? Aniołki [*][*][*] mi kazali isc do gina na kontrol 6 tyg po zabiegu...tylko powiedz zeby dokładnie wszystko sprawdził, bo u mnie niby wszystko było wtedy dobrze, a po roku okazało sie ze mam zapalenie i zrosty po łyzeczkowaniu. a lekarz na kontroli nic nie zauwazyl, wg niego wszystko było ok. teraz przez to mam problemy z zajsciem w ciaze i utrzymaniu jej...konowały Postów: 918 463 kaarolaa wrote: mi kazali isc do gina na kontrol 6 tyg po zabiegu...tylko powiedz zeby dokładnie wszystko sprawdził, bo u mnie niby wszystko było wtedy dobrze, a po roku okazało sie ze mam zapalenie i zrosty po łyzeczkowaniu. a lekarz na kontroli nic nie zauwazyl, wg niego wszystko było ok. teraz przez to mam problemy z zajsciem w ciaze i utrzymaniu jej...konowały Jejku, weź nie strasz. Mi coś tam mówili w szpitalu, że mam iść na kontrolę do lekarza, ale albo nie powiedzieli kiedy, albo ja nie pamiętam. Dla mnie najważniejsza była odpowiedź na pytanie, czy będę jeszcez mogła mieć dzieci. Aniołki [*][*][*] jesli cały zabieg przeprowadzili jak trzeba i dostałas antybiotyki to powinno byc dobrze. idz lepeij tak jak ja około 6 tyg juz po miesieczce i wtedy bedziesz wiedziała nawet czy owulka bedzie...napewno bedziesz miała dzieci, duzo kobiet normalnie zachodzi w ciaze, mam kuzynke ktora w 2 cyklu normalnie zaszła i ma 5 letnia core i szwagierke ktora w 3 cyklu zaszła i ma 3 letniego synka tu na ovu tez sa dziewczyny, ktore zaraz w tym cyklu po zabiegu zaszły, nawet do okresu nie czekały. bedzie dobrze, nie chce Cie straszyc. Postów: 918 463 kaarolaa wrote: jesli cały zabieg przeprowadzili jak trzeba i dostałas antybiotyki to powinno byc dobrze. idz lepeij tak jak ja około 6 tyg juz po miesieczce i wtedy bedziesz wiedziała nawet czy owulka bedzie...napewno bedziesz miała dzieci, duzo kobiet normalnie zachodzi w ciaze, mam kuzynke ktora w 2 cyklu normalnie zaszła i ma 5 letnia core i szwagierke ktora w 3 cyklu zaszła i ma 3 letniego synka tu na ovu tez sa dziewczyny, ktore zaraz w tym cyklu po zabiegu zaszły, nawet do okresu nie czekały. bedzie dobrze, nie chce Cie straszyc. Wiem, że mnóstwo kobiet, które straciły ciążę, później zachodzi w ciążę i rodzi zdrowe dzieci. Nawet w moim otoczeniu jest ich sporo. Ale człowiek jest taki, że woli się upewnić. No i teraz nie wiem czy iść na tą wizytę 16 grudnia, czy przełożyć i iść dopiero po miesiączce. Aniołki [*][*][*] Postów: 2497 1837 karolaa a u Ciebie po jakim czasie wystąpiła @ po zabiegu? Ja jestem ponad 5 tygodni po zabiegu i zastanawiam sie czy jak do 6 tygodnia nie wystapi to czy iśc na wizyte czy lepiej jak już bedzie po @? Postów: 2421 7068 Ja miałam zabieg a na kontroli byłam bo mi szwy po laparo zaczęły ropieć (miałam też z zabiegiem od razu laparo i wycięcie torbieli na jajowodzie) bo mi powiedzieli że się rozpuszczą a okazało się że to nierozpuszczalne i ginek mi je usunął i zrobił mi wtedy usg i było wszystko ok. Nie miałam wtedy jeszcze wyników hist-pat. Ginek powiedział mi na tej wizycie ze mam przyjść na wizytę po @ z następną wizytę poszłam już po @ 19 listopada czyli 21 dc. I wszystko ok endometrium miałam 14 mm więc ładnie się zregenerowało. Mamy zielone światło od nowego roku Mysz nie martw się na zapas jak się stresujesz to idź teraz na tą wizytę do ginka. Mi osobiście powiedział że mam przyjść po pierwszej @ po zabiegu ale ze względu na te szwy to musiałam iść szybciej. Angelius Provita [*] [*] [*][*] [*] Szczepienia limfocytami męża MRL 59,7% OK: Kariotypy, ANA, ASA, APA, ACA, testosteron, toxo, CMV, helicobacter, homocysteina, białko C, S, anty-tTG, CBA, IMK, LCT, nasienie Źle: Hiperprl, APS (LA), mutacje hetero FV R2_4070A-G, MTHFR 677C-T , PAI-1 4G; HLA-DQ8, MRL 9%, NK 16,1%, ATA Kasiula09 wrote: karolaa a u Ciebie po jakim czasie wystąpiła @ po zabiegu? Ja jestem ponad 5 tygodni po zabiegu i zastanawiam sie czy jak do 6 tygodnia nie wystapi to czy iśc na wizyte czy lepiej jak już bedzie po @? ja normalnie w terminie dostałam idealnie po 28 dniach... Postów: 490 303 Mysz najlepiej sprawdź co masz napisane na wypisie ze szpitala, powinna tam byc informacja w rubryczce "zalecenia lekarskie". Ja po łyżeczkowaniu musiałam na wizytę kontrolną stawić się po 3 tyg, niezależnie od tego, czy okres się pojawił czy nie. Mój Aniołek (6tc) - Postów: 20 13 Ja byłam po 7 tygodniach po łyzeczkowaniu. Dostałam skierowanie na badania labolatoryjne i zrobiła mi cytologie. Do kwietnia mam odpocząć i możemy sie znowu starać. Dziewczyny a jak u Was z seksem? Ja jestem 2 miesiace po zabiegu i jeszcze nie współżyliśmy bo się boje, że mnie będzie boleć. elegia elegia wrote: Ja byłam po 7 tygodniach po łyzeczkowaniu. Dostałam skierowanie na badania labolatoryjne i zrobiła mi cytologie. Do kwietnia mam odpocząć i możemy sie znowu starać. Dziewczyny a jak u Was z seksem? Ja jestem 2 miesiace po zabiegu i jeszcze nie współżyliśmy bo się boje, że mnie będzie boleć. Elegia 2 miesiące po łyżeczkowaniu napewno już nic nie boli Postów: 175 64 Elega kochana,na pewno nie po 10 dniach od 2giego lyzeczkowania (1wsze mialam 2,5 tyg wczesniej) sprobowalam z moim męzulem,tak przez chwilke,poczulam lekkie pieczenie,wiec nie kontynuowalismy,bo musielibysmy uzyć prezerwatywy,a ja jesli "bez"czuje lekki dyskomfort,to z gumka tym bardziej bede miala dolegliwosci (prawdopodobnie mam uczulenie na latex,zwlaszcza jeśli mam niewielkie nawilżenie w środku).Wiec na upartego,gdyby nie to ,że musielibysmy bysmy zapewne pobaraszkowali:).Tak wiec,jesli nie masz żadnych objawow zapalenia,co byloby dokuczliwe przy wspolżyciu,to wg mnie bez obaw możecie działać zazu23l ISKIERKA [*] 8tc Postów: 1747 2375 hejka ja byłam za wizycie 2,5 tyg po zabiegu i już miałam pęcherzyki, wszystko było ok, ale moja gin powiedziała że mamy poczekać 3 miesiące, z kolejnymi staraniami a najlepiej do wiosny(dla mnie nie realne)czekaliśmy dwa cykle ale ja na razie nic. teraz będzie 4 cykl starań po zabiegu...kochać zaczeliśmy sie w sumie tydzień może 1,5 po zabiegu, to było takie delikatne jak pierwszy raz;) ale na drugi dzień już było lepiej, nie używaliśmy zabezpieczeń tylko mój mąż się kontrolował:-)ja w sumie krwawienia dużego nie miałam więc mogliśmy podziałać, krwawiłam tylko w dzień zabiegu ale to może przez godzinkę. Nasz Aniołek [*] 8tc Postów: 918 463 elegia wrote: Ja byłam po 7 tygodniach po łyzeczkowaniu. Dostałam skierowanie na badania labolatoryjne i zrobiła mi cytologie. Do kwietnia mam odpocząć i możemy sie znowu starać. Dziewczyny a jak u Was z seksem? Ja jestem 2 miesiace po zabiegu i jeszcze nie współżyliśmy bo się boje, że mnie będzie boleć. My pierwszy raz po zabiegu kochaliśmy się chyba po 2 tygodniach. Nic nie bolało. 2 miesiące po zabiegu to już na pewno nie będzie bolało. Tak naprawdę, to ja, poza krwawieniem na zmianę z plamieniem przez 9 dnie, nie miałam innych objawów, czy dolegliwości. Aniołki [*][*][*] Postów: 123 56 elegia wrote: Ja byłam po 7 tygodniach po łyzeczkowaniu. Dostałam skierowanie na badania labolatoryjne i zrobiła mi cytologie. Do kwietnia mam odpocząć i możemy sie znowu starać. Dziewczyny a jak u Was z seksem? Ja jestem 2 miesiace po zabiegu i jeszcze nie współżyliśmy bo się boje, że mnie będzie boleć. Elegia miałam to samo. Blokada psychiczna kompletna, więc pierwszy raz b. delikatnie. Boleć nie będzie, nic się nie martw. Widzę, że jedyna dostałam od gina w szpitalu zakaz baraszkowania do pierwszej @ po zabiegu ?? Sadysta mi się jakiś chyba trafił... Aniołek [*] 5 tc Krupeczka Postów: 447 497 Frelka wrote: Elegia miałam to samo. Blokada psychiczna kompletna, więc pierwszy raz b. delikatnie. Boleć nie będzie, nic się nie martw. Widzę, że jedyna dostałam od gina w szpitalu zakaz baraszkowania do pierwszej @ po zabiegu ?? Sadysta mi się jakiś chyba trafił... witaj. ja rownież dostałą taki zakaz na 2 tyg ale ja z siebie odczekałam 40 dni po wizycie kontrolnej moj doktor dała mi przyzwolenie hi hi:) Postów: 2647 2340 Ja mam zakaz na 6 tygodni, ale to dlatego że plamię dość mocno. I też chyba taka lekka blokada się robi. Mój kropeczek 9tc [*] Mój 2 kropeczek 5tc [*] Postów: 245 92 ja mam na wypisie że mam przyjść do kontroli za 3 tyg. więc idę bo miałam tak ustaloną 2 wizytę, więc ją wykorzystam, chociaż wątpię żeby było już po @ bo to będzie 27 dni po poronieniu chciałabym już zacząć się starać o drugiego bąbelka:) gosia86 lubi tę wiadomość Klara Matylda Postów: 3887 3148 Ja po latarotomii też poszłam przed pierwszą @ po około 2 tygodniach od operacji. Teraz idę po tygodniu, bo sama się roni i lekarz kazał zostać w domu i pójść na kontrolę po wszystkim. Idę wcześniej wiem, że pewnie jeszcze będę plamić, ale cóż. Takie zalecenia Lilianka Oliwierek 2016 Kornel Postów: 7757 4712 ja byłam na wizycie 4 dni po łyżeczkowaniu bo źle się czułam, jak na @ taki albo nawet gorszy ból brzucha i kręgosłupa, i krew też leciała, a we wcześniejszych dniach miałam tylko plamienia okazało się że powinnam dostać antybiotyk w szpitalu ale nic mi nie dali, na wypisie miałam zalecenie odebrania wyników histopatoligicznych za 3 tygodnie, a w razie bólu zgłosić się do lekarza kierującego Na czym polega zabieg łyżeczkowania macicy i kiedy się go wykonuje?Istnieje kilka wskazań, sytuacji i chorób, w których konieczne jest wykonanie zabiegu łyżeczkowania macicy. Zabieg ten przeprowadzany jest w warunkach szpitalnych. Ze względu na fakt, że jest to zabieg, który wzbudza w kobietach duży niepokój, chcemy dzisiejszy wpis poświęcić właśnie temu zagadnieniu. Poznajmy więc wskazania do wykonania zabiegu łyżeczkowania macicy. Jak przygotować się do zabiegu? Odpowiedzmy sobie na pytanie, na czym polega łyżeczkowanie macicy?Łyżeczkowanie macicy zwane jest inaczej abrazją jamy macicy. Zabieg ten wykonywany jest nie tylko w związku z poronieniem, choć niewątpliwie jest to jedna z tych przyczyn, z którą najczęściej kojarzymy zabieg łyżeczkowania. W każdym z przypadków jest to zabieg, który ma nie tylko ratować zdrowie pacjentki, ale niejednokrotnie również macicy – na czym polega zabieg?Abrazja jamy macicy może być przeprowadzona w dwóch wariantach: jako złuszczenie tkanek błony śluzowej (endometrium) całkowite, mówimy wtedy o zabiegu czyszczenia macicy, albo częściowe, celem pobrania fragmentu tkanek błony śluzowej macicy do celów diagnostycznych. Tu ważna uwaga. Łyżeczkowanie macicy jest zabiegiem ginekologicznym, które przeprowadza się w celach diagnostycznych, celem potwierdzenia lub wykluczenia ryzyka wykonywany jest w warunkach szpitalnych w znieczuleniu ogólnym. Sam zabieg trwa około 10-15 minut i jest całkowicie bezbolesny. Tuż po zabiegu może utrzymywać się skąpe krwawienie oraz delikatna bolesność okolic podbrzuszaAbrazja zalecana jest też kobietom po menopauzie, u których występują jeszcze krwawienia, czy też kobietom, celem zbadania przyczyn niepłodności, czy obfitych miesiączek. Abrazję wykonuje się celem oczyszczenia jamy macicy z chorych tkanych pozostających weń po porodzie lub poronieniu. Wskazaniem do zabiegu są: obfite, nieregularne krwawienia z dróg rodnych, krwawienia z dróg rodnych po menopauzie, diagnostyka niepłodności, niepewne wyniki badania USG endometrium, jamy macicy czy kanału szyjki, poronienia, gdy jajo płodowe nie wydaliło się w całości, usunięcie polipów macicy. Łyżeczkowanie macicy szansą na poznanie przyczyn poronieniaIstotną nazwijmy to zaletą zabiegu łyżeczkowania macicy, jest poznanie przyczyn poronienia. Abrazja pozwala poznać nie tylko prawdziwe przyczyny obumarcia płodu, ale również określić płeć płodu. Chcąc przeprowadzić badania genetyczne płodu, przed rozpoczęciem łyżeczkowania należy poinformować o tym fakcie lekarza. Zabieg łyżeczkowania jest zabiegiem całkowicie bezpiecznym, nie niesie dużego ryzyka powikłań.

czy po każdym poronieniu konieczne jest łyżeczkowanie